Blog ten jest pamiętnikiem moim osobistych przeżyć, które staram się tutaj opisywać.

czwartek, 14 lutego 2013

Kule orbs na moich zdjęciach - ciekawy temat obiektów typu orbs

ORB ? - co to takiego dowiedziałam się wczoraj kiedy umieściłam na fb moje zdjęcie z tymi dziwnymi kulami - na jednym naliczyłam ich aż siedem. Zaciekawiona umieściłam zdjęcie które później usunęłam bo dowiedziałam się że umieszczanie tego typu zdjęć w internecie jest niebezpieczne.
Ludzie którzy mają wielką wiedzę na ten temat powiedzieli mi, że te kule to ORB - czyli dusze.

Poniżej zdjęcie, którego właścicielem jest 
Pani Lucyna Hrehorowicz

źródło http://www.cudownyportal.pl/

Kule orbs to okrągłe plamy pojawiające się na zdjęciach

Na moich zdjęciach orbsy są przede wszystkim na zdjęciach podczas Wigilii. Przejrzałam zdjęcia kilka lat wstecz i w 98% obrsy są zawsze na mnie i to do kilku "sztuk"

Dowiedziałam się, że na jednym zdjęciu jest kula mojej babci. Wiadomość ta bardzo ucieszyła mojego tatę - sceptyka z natury, który bardzo się  ucieszył, że jego mama jest z nami podczas Wigilii.

 

Nigdy oglądając zdjęcia nie zwracałam uwagi na te kule - czy były one duże czy małe. Dziś wiem, że te dusze są przy mnie. Nie bardzo jeszcze wiem, w jaki sposób mam im pomóc i czy w ogóle takiej pomocy oczekują.  Zdając sobie sprawę, że jest ich przy mnie sporo - troszkę mi dziwnie. 

Zastanawiam się czy czerpią ze mnie jakąś energię - tłumaczyło to by ciągłe moje zmęczenie i brak sił witalnych

Poszukałam w internecie i oto co znalazłam: 

Pracujący dla NASA naukowiec, prof. Klaus Heinemann zaintrygowany zjawiskiem orbs, starał się rozwiązać ich zagadkę. W czasie swych badań doszedł do nieoczekiwanych wniosków. Gdzie zatem kryje się prawda o tym kontrowersyjnym zjawisku, które wiele osób uważa za realne? Zachęcamy do lektury tekstu o naturze orbs, teoriach i odkryciach na tym polu.
W większości przypadków “orbs” można łatwo wyjaśnić. Na przykład, tajemniczy obiekt na tym zdjęciu to najprawdopodobniej… drobinka kurzu.
Początkowo wyglądało to jedynie na ciekawy zbieg okoliczności. Prof. Klaus Heinemann, naukowiec pracujący dla amerykańskiej agencji kosmicznej NASA, studiował kolekcję fotografii, które jego żona wykonała na spotkaniu duchowych uzdrowicieli. Zauważył, że na wielu z nich pojawia się ta sama blada, choć wyraźnie widoczna kula światła przypominająca miniaturowy księżyc i unosząca się nad niektórymi z uczestników. Jak większość racjonalnie myślących ludzi, założył, że powstała ona w wyniku błędów.
Założyłem, że koła pojawiały się z powodu drobinek kurzu, anomalii flesza, cząstek wody itd. – mówi prof. Heinemann. Byłem na tyle zaintrygowany, że wróciłem do pomieszczenia, gdzie wykonano zdjęcia w nadziei odnalezienia wyjaśnienia w postaci np. znajdującego się w tle lustra. Jednakże na nic to się zdało.
Prof. Heinemann nie był również w stanie odnaleźć usterek w aparacie swej żony. Jako naukowiec mający doświadczenie w skomplikowanych technikach mikroskopowych, zastosował bardziej niż rygorystyczne metody. Wciąż zdziwiony Heinemann postanowił poszukać innych czynników mogących wyjaśnić zagadkę tajemniczych kul. Wraz z żoną w różnych okolicznościach wykonał setki cyfrowych fotografii, aby stwierdzić, czy może powtórzyć tajemniczy efekt. Odpowiedź brzmiała następująco i co najmniej dziwnie: Można wywołać efekt lśniących orbs, jeśli tylko… „poprosi” się je o pojawienie przed obiektywem. Para odkryła ponadto, że metoda ta szczególnie przydatna jest podczas zgromadzeń.
O co jednak chodzi?
Po raz kolejny w sferę wyjaśnień mogła wchodzić pewnego rodzaju techniczna usterka, co często ma miejsce w fotografii cyfrowej. Jeśli przypadkowo poruszy się aparatem w czasie wykonywania zdjęć, szczególnie w słabym świetle, można spowodować łatwo efekt podwojenia obrazu. Jednak prof. Heinemann po raz kolejny wykluczył techniczną wadę:
Byliśmy w stanie szybko wyeliminować częste problemy łączące się z fotografią, jak np. drobinki kurzu, krople wody, odbicia i grupę innych prawdopodobnych przyczyn.
Orbs jednak wciąż się pojawiały i im więcej zdjęć naukowiec wykonywał, tym bardziej był w stanie odkryć dziwaczne właściwości tych tworów. Heinemann wykonał w kontrolowanych warunkach dziesiątki eksperymentów przy użyciu dwóch aparatów ustawionych na statywach. Podczas początkowych badań udało mu się ustalić, że orbs mogą poruszać się z zadziwiającymi prędkościami dochodzącymi do ponad 500 mil na godzinę.
Odkrył on także w czasie swych licznych eksperymentów, że aparaty ustawione pod dwoma odmiennymi kątami często były w stanie uzyskać obraz tylko jednej formy. Czy zatem orbs w jakiś sposób wybierał aparat, przed którym się ukaże, a może sam decydował o swym pojawieniu? Ostatecznie Heinemann doszedł do jednego wniosku mówiącego, że ma do czynienia z pewnym rodzajem paranormalnej inteligencji.
Nie mam wątpliwości, że orbs mogą być jednym z najważniejszych zjawisk o naturze wykraczającej poza naszą rzeczywistość, jakich świadkiem jest ludzkość. Jak na razie istnieje duża liczba niegodnych uwagi dowodów na istnienie świata duchów. Wierzę, że ta sytuacja się zmieni. Dzięki technologii cyfrowej możemy dostrzec to po raz pierwszy. Mamy do czynienia z niefizycznym, choć realnym zjawiskiem – mówi profesor.
Istnieje oczywiście pokusa, aby odrzucić podobne twierdzenia jako niedorzeczność. Rzeczywiście – koledzy prof. Heinemanna uznali jego badania za bezsensowne. Jednakże rosnąca liczba naukowców dopuszcza możliwość, iż owe formy, które pojawiają się na zdjęciach wykonywanych na całym świecie, mogą umożliwić wgląd w nieznany nam świat.
Na początku roku w Sedona w stanie Arizona miała miejsce pierwsza na świecie konferencja poświęcona orbs, gdzie kilku zgromadzonych naukowców potwierdziło, że jest to rzeczywiście prawdziwy paranormalny fenomen. Ich wnioski, jeśli oczywiście są prawdziwe, mogą mieć wielki wpływ na nasze postrzeganie wszechświata i roli jaką pełni w nim ludzkość. Eksperci stwierdzili, iż jeśli coś nie jest naukowo potwierdzone, wcale nie oznacza, że nie istnieje. Prof. William Tiller, fizyk który spędził 35 lat na badaniach świadomości i materii na Uniwersytecie Stanford w Kalifornii przypomniał, że naszymi oczyma widzimy jedynie 10% znanego nam wszechświata. Dzieje się tak, ponieważ ludzki wzrok operuje wewnątrz ograniczonego zakresu spektrum elektromagnetycznego. Dla przykładu, nie widzimy fal radiowych, które przenoszą ogromną liczbę informacji, a które bezsprzecznie istnieją.
Miceal Ledwith, były wykładowca teologii, który przez 10 lat pełnił funkcję Przewodniczącego Maynooth College na National University of Ireland (Irlandzki Uniwersytet Narodowy), podobnie przypomina sceptykom, że gdy w 1861r. dr Ignaz Semmelweis twierdził, że może istnieć niewidzialne ogniwo łączące mycie przez lekarzy rąk a wysoką liczbę infekcji przy porodzie, większość jego kolegów kpiła z niego. Jednakże znalazł on pierwszy dowód tego, co potem stało się znane jako bakteria.
Większość wielkich odkryć w historii była początkowo wyśmiewana – powiedział Ledwith na konferencji dotyczącej orbs. Dla mnie nie ma wątpliwości, że zjawisko orbs jest realne i zasługuje na poważne traktowanie. Nie posiadamy tylko kilku ich wizerunków, które mogłyby być sfałszowane, ale setki tysięcy zdjęć z całego świata.
Ledwith, który jest również członkiem Międzynarodowej Komisji Teologicznej w Watykanie, posiada kolekcję ponad 100.000 zdjęć przedstawiających orbs.
Pojawiają się we wszystkich rozmiarach, różniąc się średnicą od kilku cali do kilku stóp – dodaje. Czasem pojawiają się samotnie, innym razem w liczących setki sztuk grupach, w kolorach od bieli po niebieski, zielony, czerwony, a nawet złoty. Przez ten czas uświadomiłem sobie, że niezbędny do ich uchwycenia jest flesz, nawet w świetle dnia. Wierzę, że dzieje się tak dlatego, że orbs dostrzec możemy jedynie dzięki procesowi znanemu w fizyce jako fluorescencja. Błysk z aparatu generuje proces fluorescencji, co czyni orbs widocznym dla obiektywu. Ledwith nie jest wciąż pewien, czym orbs mogą być naprawdę, ale nie ma wątpliwości, że mają paranormalną naturę. Uważam, że mogą być wieloma rzeczami. Może okazać się, że są to dusze osób, które odeszły lub, jak twierdzą niektórzy nauczyciele duchowi, duszami oczekującymi na narodziny w ciele fizycznym – mówi Ledwith. Mogą również reprezentować pewien rodzaj innej inteligencji – od duchów poprzez istoty z czystej energii, które nigdy nie inkarnowały się w postaci fizycznej. Istnieją setki różnorakich typów orbs.
Wielu z obecnych na konferencji naukowców uważa, że orbs to plazmoidalne kule energii, ale takiego jej rodzaju, który nie może zostać wykryty w warunkach fizyki i który znajduje się pod kontrolą swej formy i kształtu. Godne zauważenie jest także to, że można je sfotografować w miejscach specyficznych:
Zdecydowanie zdają się je przyciągać zgromadzenia o duchowym charakterze – mówi Ledwith. Regularnie obserwujemy orbs w pobliżu głów lub rąk uzdrowicieli.
Prawdopodobnie uczestniczą one w procesie duchowego uzdrawiania.
Wystarczy zwrócić uwagę na przypadek fotograf Anny Donaldson, autorki zdjęcia medium Keith Watson, którą poproszono o pomoc w sprawie zniknięcia Sarah Payne, dziewczynki uprowadzonej 7 lat temu w czasie zabawy przed domem swych dziadków w Zachodnim Sussex. Fotografię wykonano dokładnie w miejscu, gdzie Sarah widziano ostatni raz, ponieważ medium zasugerowała, iż może tam coś „wychwycić”. Gdy zdjęcia zostały wywołane, na jednym z nich pojawiła się jaśniejąca kropka.
Nie wierze w żadne ze zjawisk paranormalnych – mówi Anna, ale nie mogłam dopatrzeć się winy aparatu. Jeśli taka wystąpiłaby, zatem wszystkie fotografie powinny nosić ślady błędu, nie zaś tylko jedna z nich. Wciąż sceptycznie nastawiona Anna kazała poddać film oraz zdjęcia analizie na obecność usterek technicznych, jednakże po raz kolejny nikt nie był w stanie dostarczyć logicznej odpowiedzi do czasu, aż pewien człowiek zasugerował, że fotografie mogą być dowodem „aury”. Od członka Instytutu Mediumicznego Anna dowiedziała się, że niebieskawy kolor jaki przybrał orbs, sugerować może obecność bardzo młodej duszy.
Wciąż zaintrygowana Anna postanowiła sfotografować Watson raz jeszcze, dokładnie w miejscu, gdzie zniknęło inne dziecko, tyle że tym razem w Grecji. Ku jej zdziwieniu na fotografii po raz kolejny pojawiła się niebieska kula. Następnego dnia, kiedy Anna powtórzyła próbę, aby wyeliminować możliwość świetlnego triku, rezultat był podobny, tyle że tym razem pojawiły się dwie pomarańczowe kule.
Więc tym, co teraz posiadałam były wizerunki orbs z trzech różnych aparatów, w dwóch krajach, w trzech różnych dniach – nie było mowy o przypadku lub usterce technicznej. Wciąż nie wiem, co o tym myśleć, ale podejrzewam, że ponieważ aparat może uchwycić obraz w czasie 1/2000 sekundy, może być w stanie wykryć to, czego oko nie widzi.
Czy mogły to być zatem duchy zaginionych dzieci?
Terri Caldwell, uzdrowicielka z Belbroughton jest jedną z osób, które uważają, że orbs stanowią manifestacje ludzkich dusz.
Jak dla mnie orbs stanowią duchowy świat żyjący po prostu własnym życiem – mówi. Uważam, że wszyscy jesteśmy duchami posiadającymi fizyczne doświadczenia, a gdy umieramy nasze pole energetyczne, które przenosi wszystkie informacje o nas, trwa dalej.
Nie wszyscy są jednak do tego przekonani. Gary Schwarz z Arizona Uniwersity przeprowadził wiele eksperymentów dotyczących orbs wraz z optykiem Katharine Creath i pozostaje w tej kwestii sceptyczny.
Uważamy, że znaczna większość tzw. zdjęć orbs jest zbyt łatwo przypisywana pewnej formie zjawisk paranormalnych, gdyż w rzeczywistości zagubione odbicia w niekontrolowanych warunkach dają często przypominające orbs wizerunki. Nie zniechęca to jednak Miceala Ledwitha, który uważa, że są one zbyt rozpowszechnione, aby uważać je za zwykłe pomyłki.
Orbs są codzienną częścią rzeczywistości, tak samo jak my – utrzymuje. Ich świat może być tak samo realny jak nasz, ale istnieć na wyższych częstotliwościach. Jeśli zmienia się kanał telewizyjny, przełącza się na różne częstotliwości, które noszą różne informacje. Nielogicznym jest myślenie, że to, czego zobaczyć się nie da, nie może istnieć, ponieważ ludzkie oko jest w stanie wychwycić bardzo wąską część spektrum świetlnego. Wiele zwierząt widzi w spektrach niedostępnych dla nas.Prof. Heinemann podsumował to w następujący sposób:
Badania nad orbs znajdują się w powijakach. Jednakże fotografie owych duchowych form prezentują świadectwo, najbliższe jak dotąd naukowym dowodom, do potwierdzenia istnienia rzeczywistości duchowej.
Tłumaczenie i opracowanie: Serwis NPN
Źródło: Daily Mail, 20/07/07.

 

 

 

Kule orbs towarzyszą człowiekowi od momentu urodzenia aż do śmierci. Są obecne w ważnych momentach życia, jak chrzest czy ślub, ale także w zupełnie błahych, jak zabawa z psem na działce. Okazało się szybko, że nazywanie wszystkich tajemniczych kul mianem "orbs" jest zbyt dużym uproszczeniem. Niektóre są półprzezroczyste i ledwo widoczne, inne gęste i sprawiają wrażenie, jakby były zrobione z jakiejś plastycznej materii. Kule orbs posiadają coś w rodzaju powierzchni, a nawet niektóre z nich mają na sobie ciemną plamkę. Poruszają się w powietrzu, potrafią przelatywać przez ściany i chyba każdy rodzaj materii. Ciekawe jest to, że te dziwaczne kule znakomicie widzą zwierzęta, a zwłaszcza koty.


Ciekawy artykuł:
ORBS można przywołać!

Od czasu, kiedy zaczęliśmy pisać o kulach typu „ORBS”, dostaliśmy kilkaset maili ze zdjęciami, na których widać te tajemnicze obiekty. Od samego początku twierdzimy, że te niezwykłe kule towarzyszą człowiekowi chyba od początku jego pojawienia się na Ziemi, są niewidoczne dla ludzkiego oka, chętnie podlatują do człowieka, mają różną strukturę, kolor, gęstość, barwę. Wychwytuje je klisza fotograficzna lub matryca aparatu cyfrowego. Wszelkie kropelki wody, pyłki, lecące drobinki czy nawet owady – one wyglądają inaczej niż „ORBS”, mówiąc krótko – są czymś innym! Z zebranego przez nas materiału wynika niezbicie, że kule te interesują się człowiekiem, potrafią przebywać zarówno w momencie chrztu, jak i pogrzebu. Mamy zdjęcia, kiedy te tajemnicze obiekty znajdują się nad osobami tańczącymi w klubie, jak i podczas ćwiczeń straży pożarnej. Osoby jasnowidzące wielokrotnie wspominały o energiach, które w świecie fizycznym poruszają się właśnie w postaci kul, gdyż właśnie taką postać przyjmuje energia w przestrzeni. Kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze filmy pokazujące kule „orbs” w ruchu - zaczęliśmy dowiadywać się coraz więcej o ich ruchu, zwyczajach, torach lotu, zachowaniach. Fenomenalną rolę odegrał tutaj film nagrany przez układ monitorujący Roberta Brzykcego ze Żnina, który nagrał taki obiekt 18 maja 2003 roku. Potem zaczęły do nas docierać kolejne filmy pokazujące orbs, ale żaden z nich nie zbliżył się do tego „ideału”. Chociaż… przepraszam, zdarzyło się to ostatnio, kiedy przyjechał do nas gość z Łotwy, z organizacji UFOLATS, Jevgenijs Sidorovs. Pokazał on taki sam obiekt w ruchu nagrywany kolejno przez kilka kamer telewizji przemysłowej, które uruchamiały się automatycznie, jedna po drugiej, wyczuwając ruch „nocnego gościa”. Widok niesamowity – co tu opowiadać. Ale i nasz łotewski przyjaciel „wymiękł”, kiedy zobaczył film Roberta Brzykcego z 18 maja 2003…. Nie ma co się licytować, kto ma lepsze filmy pokazujące to zjawisko, które jest na pewno związane z fenomenem kręgów zbożowych czy np. miejscami kultu. Powstało ciekawsze pytanie: czy można świadomie i sztucznie przywołać takie obiekty? Czas było przeciąć wątpliwości, a można to było zrobić tylko w jeden sposób.
Jest sobota 10 września, na tyłach gmachu „Gazety Wyborczej” znajduje się siedziba radia TOK FM. Kilka minut po 17.00 na antenie padają słowa: „Uwaga słuchacze, mamy specjalną prośbę do wszystkich słuchających nas w Warszawie, którzy mają czas, samochód i – to ważne – posiadają aparaty cyfrowe. Zamierzamy przeprowadzić unikalny eksperyment. Po audycji jedziemy w miejsce pod Warszawą, gdzie spróbujemy przywołać kule typu „ORBS”. Uwaga, podaję adres redakcji TOK FM, znajdziecie nas przy ulicy Czerskiej 14…” Kiedy kończy się program z serii „Archiwum”, pod redakcją czekają samochody ze słuchaczami. Szybko formujemy konwój i ruszamy w kierunku Legionowa. Tam czeka na nas Jarek, który jako miejsce eksperymentu zaproponował polanę niedaleko swojego domu. To tam, kilkanaście miesięcy wcześniej, były koła na trawie, prawdopodobnie miejsca po lądowiskach obiektów typu UFO. Po przyjeździe na miejsce i zaparkowaniu samochodów rozdzielamy zadania. Naszym działaniom przygląda się Agnieszka, dziennikarka miesięcznika Claudia, która pisze reportaż o Fundacji NAUTILUS (polecamy numer grudniowy). Wydaje się, że nie do końca wierzy w powodzenie całej operacji. Zapis wydarzeń jest rejestrowany przez kamerę Magdy, która o Fundacji kręci film w ramach prac Łódzkiej Szkoły Filmowej. Mamy jasno ustalony plan: na trawie kładziemy laptop, z którego będzie emitowana wyjątkowo silna mantra mnichów tybetańskich (już wcześniej dochodziły do nas sygnały, że dźwięk mantr przywołuje kule). Obok komputera kładziemy kilka zdjęć, które zawierają coś, co także bardzo „interesuje” kule. Na zdjęciach są święte znaki, których rodowód nie jest „ziemski”, a piszę to z bardzo dużym prawdopodobieństwem. Odchodzimy na bok, słychać dźwięk mantry, zaczynają błyskać flesze.
Piotr Żółkoś z Warszawy, akurat słuchał Radia TOK FM i usłyszał niezwykły apel. Pomyślał „dlaczego by nie?” i w ten sposób dołączył do naszej ekipy. To on pierwszy zawołał „Mam na zdjęciu kule!”. Podchodzimy i oglądamy jego ekranik na aparacie cyfrowym – no tak, przyleciały… Nawet nie byliśmy specjalnie zdziwieni. Potem jednak jest już tylko ciekawiej i ciekawiej. Łukasz Bartecki z Fundacji od kilku tygodni ma znakomity aparat cyfrowy typu lustrzanka. Mimo robienia wielu zdjęć nie udało mu się sfotografować żadnej kuli typu ORBS. Do czasu, a mówić precyzyjniej do 10 września. - Niezły numer, mam kulę… - powiedział po dokładnym obejrzeniu zdjęcia. Faktycznie, widać, jak do laptopa zbliżył się mały, kulisty obiekt. Powstają kolejne zdjęcia, na których widać kule, dziesiątki zdjęć. Pojawia się pomysł, aby wzmocnić eksperyment samemu inicjując Mantrę „OM”. To bardzo silna mantra, jedna z najmocniejszych. Ukradkiem patrzymy po sąsiadach naszej łąki, czy przypadkiem nie wezmą nas za wariatów albo członków groźnej sekty… ale nie – wszyscy są zajęci oglądaniem przezabawnych programów telewizyjnych serwowanych w niedzielny wieczór. Tymczasem powstają kolejne zdjęcia kul, które – takie mam wrażenie – coraz liczniej przylatują do eksperymentatorów. Wreszcie pada propozycja: czas na herbatę! Kawalkada samochodów opuszcza polanę i wszyscy spotykamy się z knajpce przy drodze Warszawa-Jabłonna. Pracują pełną parą nasze laptopy – zdjęcia są natychmiast prezentowane na ekranach komputerów. Eksperyment przerósł nasze najśmielsze oczekiwania – zdjęć z kulami jest ponad 100 mega… sporo, nawet jak na duże dyski. Na gorąco wymienialiśmy uwagi, nasi słuchacze byli wyraźnie zaskoczeni efektami, które dało tak prozaiczne wydawałoby się doświadczenie… Niektórzy jeszcze nie mogą się z tym pogodzić.
- A może to pyłki, które na przykład oderwały się od trawy, a my naiwni wzięliśmy je za kule… No, kropelki wody to już nie, po wszędzie sucho jak na pustyni, no i ta temperatura, gorąco jak diabli… Ale te pyłki, załóżmy że to pyłki… zobacz na te zdjęcia, one wyraźnie przemieszczają się, dolatują do tego komputera! Coś mi się wydaje, że będę jeszcze dzisiaj długo o tym myślał… Niesamowite… Było ciekawie tego 10 września. Nigdy wcześniej nie udało się sfotografować tych obiektów równocześnie przez tyle aparatów fotograficznych. Efekty? – po prostu każdy może je zobaczyć. Po chwili okazuje się, że naprawdę ciekawie robi się wtedy, kiedy zaczynamy rozjaśniać zdjęcia. A niech to… co to jest, czym są te kule?! – dyskusja tego pamiętnego wieczoru na pewno momentami nadawała się do dobrego serialu komediowego. Materiał zebrany tego wieczoru przekażemy Polskiej Akademii Nauk, bo tak naprawdę tam jest właściwe miejsce na badanie tego zjawiska. Co, że nie wierzą? Że się śmieją? Że pukają się w głowę? Spokojnie, mamy czas, mamy materiały, mamy zdjęcia i mamy kartę atutową w tej rozgrywce – filmy. A 10 września 2005 roku „poszła nam niezła karta!”.  
źródło: http://www.nautilus.org.pl/

Inny ciekawy artykuł:

Jak wyglądają 'dusze'/'duchy'/'energie' ?

znalazłam na blogu tutaj




 

 

piątek, 8 lutego 2013

Zapach śmierci - czy można ją wyczuć?

To o czym dziś napiszę - parę miesięcy temu pomyślałabym, że to jakieś bzdury, ale te bzdury przytrafiły się właśnie mnie i to dwukrotnie. Zatem o co chodzi ?

Kilka miesięcy temu zachorowała moja babcia - była w szpitalu - miałam wielką nadzieję, że wyzdrowieje i nawet jej stan zaczął się poprawiać. Jednak lekarze mówili wszyscy zgodnie - trzeba przygotować się na najgorsze. Byłam na nich bardzo zła - tym bardziej,że z babcia było lepiej. Zdenerwowani i bezradni zabraliśmy babcie do domu. Zaczęła nawet chodzić (była oczywiście prowadzana, ale zawsze to był jakiś postęp)
Nagle babcia się ciut gorzej poczuła, leżała w łóżku na boczku - oczy miała lekko otwarte. Cała rodzina była w pokoju. Kiedy weszłam do pokoju poczułam okropny smród - coś okropnego - zapach zgnilizny połączony ze słodyczą - coś obrzydliwego. Zawołałam ,mamę czy to czuje - nikt tego nie czuł, ale jak to możliwe bo smród był nie do wytrzymania - ale był on wyczuwalny tylko w progu pokoju w samych drzwiach.
Usiadłam przy babci a ona nagle miała jakiś "odlot" widziała i wołała swoją mamę , ojca ...
Wpadłam w panikę
Zaczęłam krzyczeć zostawcie ją - idźcie sobie - my ją TUTAJ potrzebujemy !!!
I w tym momencie ...
babcia się jakby obudziła
spytałam ją czy coś pamięta - odparła ,że nic nie wie a ja nic nie mówiłam jej o tym wydarzeniu.

Wieczorem poszłam spać - bez problemu zasnęłam. Obudziło  mnie COŚ krótko po północy - strasznie się bałam - czułam okropny strach a pod sufitem przesuwała się czarna plama - przypominała kleksa. Czułam, że to coś jest na mnie bardzo złe. Bałam się tak, że zapaliłam światło i zaczęłam się modlić - w tej modlitwie usnęłam.



Minął tydzień - stan babci się pogarszał

do pewnego ranka...

babcia siedziała zjadła tabletki i śniadanie - spytała mnie co będzie na obiad. Mówiła co by chciała dostać na prezent ...
Potem się położyła a ja znów w progu pokoju poczułam ten okropny smród wiedziałam, że  chyba tylko ja to czuje
Nikomu już nic nie mówiłam, myślałam, że może coś mi się wydaje ...
Siedziałyśmy w ciszy
Po 15 minutach babcia zmarła

Czy ten zapach to była śmierć?
Czy ona tak śmierdzi?
Tyle pytań a odpowiedzi nie znam :(      




wtorek, 5 lutego 2013

Cienie dusz i oddech śmierci za plecami

Jak tylko pamiętam kątem oka widzę czarne cienie, które znikają zaraz po odwróceniu głowy - rzadko zdarza się, że zdążę zobaczyć przez 1 sekundę. Z czasem wizje te stały się coraz częstsze - dziś nie ma dnia abym ich nie widziała. Wizje te nasiliły się podczas porodu, kiedy rodziłam syna. 
Poród był bardzo ciężki zagrażał życiu mojemu i syna. W chwili porodu o tym nie wiedziałam. Było to traumatyczne przeżycie. W pewnym momencie do sali wbiegło 5 lekarzy i chyba tyle samo pielęgniarek. Panika i zamieszanie. 
Moja mama stała za mną i trzymała mi głowę - dociskając do klatki piersiowej aby nie wyskoczyła mi tarczyca. Jednak w pewnym momencie zauważyłam kontem oka, że po prawej stronie za mną stoi wielka, czarna postać w kapturze na głowie. Postać tam stała bardzo długo - między skurczami chciałam odwórcić głowę i zobaczyć kto to jest. Mama cały czas trzymała mi głowę ,aż byłam na nią zła. Postać stała i stała - nawet chyba się do mnie przybliżała. Po 10 godzinach urodziłam ślicznego synka. Wtedy byłam taka szczęśliwa po chwili jak oprzytomniałam odwróciłam głowę - czarnej postaci nie było.
Nie mówię o tym znajomym, bo wezmą mnie za niezrównoważoną. Jednak rozmawiałam z bliskimi mi osobami i one twierdzą , że to była śmierć i czekała na jedno z nas.

Dziś widzę tylko cienie, które pojawiają się w domu, pracy, szpitalu itp. Mój mąż mówi, że "oni" za mną chodzą bo wiedzą, że ze mną mają jakąś szansę na kontakt.
Czy tak jest nie wiem.
Zaczęłam się interesować tematem o czarnej postaci stojącej nie znalazłam nic tylko o cieniach:

Stworzenia widziane kątem oka. Do tej kategorii zaliczają się wszystkie tajemnicze istoty, które czy to ze względu na swoją zwinność, czy inne właściwości nie mogą być zobaczone, ale czasem udaje się kątem oka uchwycić ich ruch. Nie wiadomo czym są ani skąd pochodzą, istnieją teorie, jakoby towarzyszyły ludzkości od wieków. Można też przypuszczać, że widzenie peryferyjne jest atawizmem, pozostałością po czasach, kiedy ludzie musieli kryć się przed drapieżnikami. Wedle tego poglądu zdolność do zauważania szybkich ruchów na granicy pola widzenia co prawda się osłabiła, ale niektóre z tych tajemniczych stworzeń przetrwały do naszych czasów.
źródło - wikipedia.



Czy ktoś też tak ma nie wiem, bo nie mogę z nikim na ten temat porozmawiać :(
Bardzo bym chciała porozmawiać z kimś na ten temat.

poniedziałek, 4 lutego 2013

Dziwne podmuchy wiatru

Po śmierci bliskiej mi osoby przez kilka tygodni po pogrzebie miałam dziwne zdarzenie. Zawsze wieczorem kiedy kładłam się spać "coś" dmuchało mi zimnym powietrzem w twarz. Na początku wcale się tym nie przejmowałam, jednak z czasem siła wiatru znacznie się zwiększyła. To było nie do wytrzymania - i nikt by mi może nie uwierzył żeby nie mój mąż. Gdy leżałam z łóżku całe ciało miałam ciepłe, ale ta strona na którą czułam podmuchy była lodowata. Sam był wystraszony kiedy mnie dotknął. Jedna połowa była jak lód. Zamieniliśmy się miejscami i dmuchało mi z drugiej strony. W końcu cala byłam nakryta kocem a zimny wiatr wiał mi w twarz - byłam tak przerażona, że zaczęłam głośno płakać - o co chodzi? Zaczęłam się modlić i pytać co mam zrobić, w czym pomóc? Wtedy przyszła mi no głowy niedokończona sprawa osoby która zmarła. Zaczęłam zajmować się tym problemem (jestem w trakcie bieganiny po urzędach) i dziwno podmuchy na razie ustapiły.
Dziś jestem pewna, że po prostu dusza zmarłej osoby właśnie tak się ze mną chciała skontaktować. 
 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...